Niedawno obejrzałem sobie "Osiem milimetrów". Film należy do tych, które zajebiście trzymają w napięciu ale jak już przychodzi moment na sowite "upuść niskie częstotliwości synu" to wyłazi na wierzch sztampa z Cage'm w roli głównej. Generalnie to lubię grę aktorską tego typa ale jakoś zauważyłem pewien stały punkt w produkcjach z jego nazwiskiem na liście płac. Każdy film z Cage'm w roli gównej (rzecz jasna nie tak do końca każdy, tylko każdy który obejrzałem
) musi kończyć się okrutną sztampą.
Znajomym się podobało ale jak dla mnie to zakończenie wynikło jakby z braku pomysłu scenarzysty na finał historii.
6/10
Dobre do kotleta tylko bez rodziny
Do Whiplash już od jakiegoś tygodnia się zbieram, skończę sesję to się za to bez wątpienia złapię.