Autor Wątek: Co was ostatnio zszokowało?  (Przeczytany 1410433 razy)

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
Ale nie możesz pokazywać pozytywnych przykładów zamiast negatywnych?

Z całym szacunkiem, ale "ludzie na drugim roku studiów zarabiają 3 średnie krajowe" nie są dla mnie żadnym pozytywnym przykładem. Poza tym nigdy w życiu nie spotkałem takich ludzi. Pewnie gdzieś tam są w Warszawie , tylko statystycznie jaki to promil?

Spotkałem za to całą masę ludzi z myśleniem "pewnego dnia będę". Niestety nasz kraj z reguły odpowiada "błąd, ty nigdy nie będziesz".

Pozwole sobie na kilka słow od siebie. Jeśli ci ludzie na II roku nie kradli to jak najbatrdziej powinien byc to dla Cibie pozytywny przykład do nasladowania. Jest podstawowa zasada albo cos osiągniesz albo bedziesz narzekał. Rzadkością jest osobnik który ma swiadomośc ze mu sie nie chce i nie ma wielkich potrzeb lubi spokojną wegetację. Znam takich.  Są tez ludzie niezaradni zyciowo i takich tez trzeba mieć na uwadze, nie wolno przechodzić obijetnie. Jest jednak jedno ale, nie wolno dawać ryby, trzeba dać wędkę i ew.nauczyć łowić. I tutaj znowu nie takie to proste, bo częśc z tych ludzi ma w dupie naukę łowienia.
Osobiście zaczynałem niemal od zera. Gdy klient nie zapłacił nie miałem co wychodzić na ulice i protestować, zona z pensji szpitalnej 1600zł utrzymywała nas przez ponad pół roku, brała pozyczki w kasie zapomogowej itd itd. Ludzie ludziom to robią. Nie rzad nie kraj tylko ludzie ludziom. Kto zamawiał meble, kto za nie wielokrotnie nie zapłacił lub nie dopłaci, rząd ? "ten kraj" ?. Kto podejmuje decyzje w urzedach i jak to robi ... to akurat "nikt" może najlepiej wie. Gdy bankowcy najebali syfu w okolicach 2008 Morgan sachs itp  i rykoszetem dostałem w plecy w postaci zapaści rynku w 2008-10 czy miałem szanse wyjśc na ulice ? ktoś chciał tego słuchać. Nawet Wam tutaj połowie nie bedzie sie chciało tego przeczytać. 150 tys długu w zus to jeden z wielu problemów z tamtego czasu, bo to co byliśmy w stanie wypracować było na i tak okrojone wypłaty. Nie było z czego płacić. Ulgi ? pomoc rządowa... tak tutaj sie zgodzę tutaj wszędzie było dużymi literami napisane płacz i płać a potem wypierdalaj.  To co zapadło czyli dług zapadło przez pół roku. Wychodzenie z tego trwa do dzisiaj ale już powiedzmy jest ok. Czy uzyskałem to przez wychodzenie na ulice ? Narzekanie ? Patrzyłem na to ze mi kraj, ojczyzna i jej obywatele, podkładają kłody pod nogi ? Nie, mam swoją wizję, nikt mi nie obiecywał ze bedzie lekko, ale nauczyłem sie ze jak chcesz na coś liczyć to licz na siebie.  Zapierdalałem od 5 do 2 w nocy ludzie pukali sie w czoło a ja tylko czułem sie odpowiedzialny za to co sie dzieje, gdy nie było pracy po prostu nie było syf total szukaliśmy rozwiązan. Przyzwyczajenia roszczeniowe w naszym kraju to jakaś masakra. wszystko się należy a jak nie to pogotowie strajkowe wychodzimy na ulice itp.
No niestety trzeba trochę polatać wokół włsnego tyłka. Nie można tylko narzekać i czekać. Aktualnie poznałem kilka osób które przewróciły swoje zycie do góry nogami, młodzi ludzie odważyli sie i mam dla nich ogromny szacunek. I takich ludzi nam trzeba. Niestety tak jak my mówimy o graniu zamiast grać, tak wielu ludzi mówi o tym jak powinno być  ;)


No niby wszystko okej. Gorzej jak się ma świadomość, że w każdej chwili jakiś urzędnik może Ci to wszystko odebrać jedną śmieszną decyzją (Przykład z życia). Wystarczy, że coś mu się nie spodoba i zamykają zakład, konfiskują towar i rozpoczynają śledztwo. Nie pomagają żadne pisma, prośby, groźby, żaden sąd. Po roku się okazuje, że jesteś niewinny i wszystko było jak najbardziej ok. Ale co z tego? Twoja firma już nie istnieje, a Twój dom należy do banku... Ale to właściwie jest co innego
Jazz, Lounge, Downtempo