Tyle basów... gitarę byś w końcu kupił
Mam... cztery? Jedną w stanie rozkładu, rozebrałem ze 4 lata wstecz z zamiarem "tuningu" i tak leży do tej pory w kawałkach, więc nie używam. Druga - klasyk na ogniska, ale nie chodzę na ogniska, więc też nie używam
Trzecia - akustyk, moja pierwsza gitara ever, zostawiłem Ojcu żeby sobie pobrzdąkał - nie używam. Czwarta - Epi SG GX, używam od wielkiego dzwonu. Obecnie wracam do stroju standard E (zgrozaaa
) bo i tak praktycznie przestałem grać poniżej niego, a permanentnie założony kapodaster jest równie wkurzający co bezsensowny
Bartolini mk1 wypierdol i wloz delano MM. Bedzie jebau jak sie patrzy.
Później wypierdol Delano i włóż Nordstrand y
A najlepiej po prostu graj
Nie wiem ile jest sensu w zakładaniu pipaka który by mnie kosztował +- tyle samo co cały bas*, no ale... no ale do co jednego się zgadzam - gram, i gra na tym "czymś" sprawia mi pojebany fun
Aaa właśnie
@benkai - żeby się lutiutiutiutiu nie rozeschło, to co? Olej, wosk, wielorybie łajno, wyciąg z fiuta?
A to "do lansu" to nie tylko w basach, nawet nie tylko instrumentach strunowych. W rowerach, autach, elektronice, wszędzie tak samo. Kombinujesz, dopieszczasz, ciągle coś zmieniasz, poprawiasz i tak dalej, zamiast po prostu używać zgodnie z przeznaczeniem
*i na koniec jest tak jak w dowcipasach o basach typu "perkusja nierówno, gitara sprzęga, a bas jak to bas - nie słychać"