Byle tylko było za co robić to co sie lubi, krok może słuszny ale tłumaczenie IMO naiwne. Obyś nie wpadł z jednej skrajności w drugą. Ciekawe co powie żona za dwa miesiące Wierzę ze dasz rade.
Zabezpieczyłem się na co najmniej na pół roku, więc luz. Może źle się wyraziłem - nie dobiła mnie monotonia czy niechęć do tego co robię. Dobił mnie sposób pracy korpo - dajmy mu połowę czasu, połowę środków i zrzućmy całą odpowiedzialność. Po nocach mi się śniły projekty za setki tyś ojro, w których nie miałem czasu wszystkiego policzyć, sprawdzić. Mogę zapierniczać po 12h dziennie, ale po powrocie do domu chce myśleć o swoich sprawach. Dzięki za wiarę, dam radę, niech będzie nawet tysiąc mniej, ale tak, że będę miał okazję się z tego cieszyć