Ja swoją dietę w sumie robię na czuja i chudnę.
Węgle fuj, tłuszcze fuj (poza rybim), białko fuck yeah. Jajeczka bez żółtek, chudy twaróg, szyneczka, kurczaczek. Zamiast chleba wafle ryżowe, zamiast ziemniaków ryż, zamiast masła smarujemy nożem.
No i co tam jeszcze... mniejsze posiłki a żryć częściej. Dla smaku warzywka - pomidorki, ogórki, marchewki i takie tam. Owoce też, bo lubię. No ale moja dieta nie jest jakaś tam hardcore body shredding dehydrating, tylko zwykła, ku lepszemu samopoczuciu i bez niepotrzebnego obciążania organizmu tłustym lub bogatym w niepotrzebne carbo żarciem.