Ten "diabeł w muzyce" to tryton diabelski, kiedyś przy okazji przerabiania kursu rzoofa, dzwoniłem do Konrada Kubickiego, bo miałem problem z czymś tam, nie pamiętam już z czym.
A że koleś jest po studiach muzycznych, dużo nagrywa jako sesyjny mając do dyspozycji tylko nuty, to zagadałem właśnie do niego.
Wtedy jakoś wywiązała się dyskusja o zapisie, i od niego dowiedziałem się, że niemal wszyscy używają zapisu a, ais, b, c, cis, d, dis, e, f, fis, g, gis, itd, nawet grzał ze mnie, bo co dochodziliśmy do dźwięku b, to ja z uporem maniaka, jako następny wymieniałem bes, na co on cierpliwie odpowiadał, że bez to taki kwiatek.