Autor Wątek: Drogie Bravo - czyli co śmieszy do łez!...  (Przeczytany 254977 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
g-zs - ale przecież Benny Hill nie wyklucza Monty Pythona? No chyba że traktujemy jeden humor jako "plebejski" z drugi "wysokich lotów" i będziemy uważać, że jednego trzeba się wstydzić, a innym szczycić?

Można czytać "kanon", można "uwznioślającą poezję", a jednocześnie czasami zarzucić sobie "literackim fast-foodem". Np. obok Eco przeczytam Pilipiuka? Albo puszczę sobie na przemian np. (ostatnia moja setlista) Oldfielda, Therion, Genesis, Metę, Braci Figo Fagot i jeszcze w tle kawałki Kabaretu TEY? Bądź obejrzę "Nagą broń" a następnie "Amadeusza"? To źle? Bo już sam nie wiem :P
« Ostatnia zmiana: 14 Mar, 2014, 11:55:57 wysłana przez MrJ »
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.