g-zs - ale przecież Benny Hill nie wyklucza Monty Pythona? No chyba że traktujemy jeden humor jako "plebejski" z drugi "wysokich lotów" i będziemy uważać, że jednego trzeba się wstydzić, a innym szczycić?
Można czytać "kanon", można "uwznioślającą poezję", a jednocześnie czasami zarzucić sobie "literackim fast-foodem". Np. obok Eco przeczytam Pilipiuka? Albo puszczę sobie na przemian np. (ostatnia moja setlista) Oldfielda, Therion, Genesis, Metę, Braci Figo Fagot i jeszcze w tle kawałki Kabaretu TEY? Bądź obejrzę "Nagą broń" a następnie "Amadeusza"? To źle? Bo już sam nie wiem