Otóż na co dzień słucham w zasadzie wyłącznie ciężkiego grania z siódemkami, strojeniem, długimi włosami i całą resztą. I im dłużej słucham - tym bardziej mi się to wydaje komiczne. I kiedy sobie włączę Rihannę, albo Beyonce, to sobie myślę, na jak dalekiej planecie pod względem przekazywania treści są zawodnicy przygrywający tym laskom.