Jakieś pół roku temu miałem rozmowę przy piwku ze znajomym gitarzystą. Od słowa do słowa zgodnie stwierdziliśmy że muza musi zatoczyć krąg i za parę lat "nowością" będzie w mocnej muzie, surowe, brudne, wręcz grunge'owe brzmienie. Przy obecnych produkcjach i dążeniu do sterylności i selektywności gdzieś zatraciło się unikalne brzmienie i charakter. To co jeszcze niedawno wydawało nam się wadą teraz staje się zaletą (St. Anger i jej brzmienie).
Proces ten już można odczuć w muzie alternatywnej, indie, rock. Powrót do analoga i brudu. Teraz chyba metal czeka to samo.