Jeżeli ktoś jeszcze uważa, że mieszkanie jest lepsze niż dom wolnostojący to osobiście wsiadam w pierwszy pks przyjechać przypierdolić mu czymś ciężkim żeby zaczął myśleć.
Przeprowadziłem się po wielu latach z domu jednorodzinnego do bliźniaka (chwilowo). Kilka dni później widzę, że to najbardziej upośledzony pomysł na jaki można wpaść. Po nocce tyrania, żeby jakoś ten jebany koniec z końcem powiązać - pobudka o 7 rano, bo psycho sąsiadka ma sześć psów, które codziennie rano wyją jak obdzierane ze skóry przez 30m. Chwilę później dziecko kolejnego sąsiada zaczyna "grę" na pianinie które niesie jak popierdolone przez te kartonowe ściany. Ja się mogę ścigać na decybele, 60w lampy na 2x12 rozrusza ta budę aż nadto ale no kurwa chyba nie o to chodzi.
Tylko normalny dom jednorodzinny, ze ścianami grubymi żeby czołg nie przejechał. Z dużą działką. Z wysokim płotem z drutem kolczastym z budkami strzelniczymi, bez żadnego jebanego dzwonka ani domofonu. Z fosą z lawą, rozbitym szkłem i strzykawkami z hifem.
A tak dbałem o niski volume tuż po przeprowadzce, żeby przypadkiem kochanym sąsiadom nie przeszkadzać
Cóż, mają niepowtarzalną okazję się zapoznać z repertuarem moich ulubionych zespołów.