Nauczyciel gitary jazzowej mi powiedział ostatnio takie zdanie, że shredding jest pozbawiony wartości muzycznej, bo to sama tachnika gry, a reszta elementów składowych muzyki jest nieobecna. To tak, jakby wziąć jakiegoś zajebistego aston martina i kazać właścicielowi siedzieć dupą na gołym silniku - owszem, osiągi są, ale gdzie elegancja, wygoda, system audio, drewniana deska rozdzielcza? Shredding ma właśnie tyle wartości muzycznej, co jazda gołą dupą na samym silniku komfortu. Dobra rada. Ten gość co teraz ma najwięcej głosów to jest pan Generic Eric.
Znowu powracamy do tematu o wyższości swiąt Bozego Narodzenia nad Wielką Nocą . A co nauczyciel dżezu powie o Paganinim i jemu podobnym. Czy to sa skrzypcowi szrederzy czy wirtuozi skrzypiec. Zapierdalanie w tempie jeśli oddaje dramaturgię utworu jest jak najbardziej wskazane, co zresztą komponował również Mozart.
John Scofield jazzowy wirtuoz i tez potrafi zapierdalać jak szalony,... kiedy trzeba. Flamenco jak tam "dają po garach", można przytaczać w nieskończoność.
Nie wiem dlaczego ale niektorzy ludzie kochajacy jazz ( przynajmniej tacy mi sie objawiają z tym problemem najczęściej ) mają jakis problem z szybkim graniem na gitarze, no i mają jeszcze problem ci którzy nie potrafią i zasłaniają sie dziwnymi teoriami.