Skoro przy nastolatkach jesteśmy... Aktualnie mam sporo nauki i w takich sytuacjach lubię sobie w tle puszczać filmy, często odmóżdżające, praktycznie zawsze lekkie. Wśród tych perełek były takie hity, że ręce opadajo (battleship
), były filmy przeciętne, a także całkiem OK jak na moje oczekiwania w tej sytuacji.
Obejrzałem sobie nawet ostatnie dwie części pottera, tak z sentymentu, i nawet mi się podobały. Zorientowałem się przy tym, że Emma Watson wyrosła na bardzo ładną kobietę, wręcz czym prędzej wyszukałem w czym jeszcze ostatnio grała i tak trafiłem na Charlie - the perks of being wallflower.
Film jest moim zdaniem świetny. Opowiada o nastolatkach w amerykańskim LO, ale ku mojemu zaskoczeniu tak właściwie teenage movie to nie jest - a przynajmniej w znaczeniu ścisłym, które chyba mamy w postach powyżej.
Historia opowiedziana jest z perspektywy "podpieracza ścian", nieśmiałego chłopaka po przejściach, który zaczyna liceum, gdzie poznaje grupę przyjaciół, i wokół ich problemów koncentruje się fabuła.
Natomiast tak naprawdę film opowiada o znacznie poważniejszych problemach, a dla mnie był bardzo poruszający. Potrafi wzruszyć, rozbawić i mnie trochę przy okazji zmusił do zastanowienia nad moim związkiem, uzmysławiając mi, że coś jest bardzo nie tak. Może właśnie przez ten uboczny efekt uważam ten film za wartościowy.
Szczerze polecam, warto zobaczyć. Nie daję oceny, ale dla mnie mega pozytywne zaskoczenie.
