Sprawdzać czy jest papier przed przystąpieniem do srania. Inaczej może nas czekać tzw. "walk od shame".
Pewnego pięknego dnia po cudownej i odprężającej dekompresji jelitowej w publicznym sraczu z uśmiechem na ustach sięgam po srajtaśmę. Jakież było me zdziwienie, gdy okazało się, że moje opuszki dotknęły zimnego, metalowego pręta, na którym miała znajdować się rolka...
Moją dupę uratowały wtedy bilety PKP (miałem chyba z 10 w portfelu).