Niestety z wypiekami na twarzy ciężko o chłodną ocenę. Na pierwszy rzut oka ciężko było ocenić, że coś nie gra bo wiesła były fabrycznie rozstrojone i rozregulowane kompletnie. Przy pierwszym egzemplarzu wmawiałem sonie że jest ok przez jakiś tydzień bo zanim znalazłem czas no zmianę strun i próby regulacji chwilę minęło. Z drugim i trzecim poszło szybko bo byłem już wyczulony. Przy drugim sklep sam ocenił, ze siodełko pomimo dobrej szerokości jest źle wklejone przy trzecim rzuciłem okiem na sidełko i było ok więc wydawało mi się że sprawa się rozwiązała ale był problem już w domu przy ustawianiu wysokości strun. Myślałem, że regulacja gryfu to rozwiążą, ale nie chciałem przy tym grzebać bo się nie znam więc na drugi dzień zawiozłem do lutnika i on na pierwszy rzut oka już wiedział, ze jest skucha. No to powrót do drugiej (tej ze źle wklejonym siodełkiem). Popatrzyłem na wysokość strun i zakres regulacji wysokości na mostku i wydawało mi się, że da się zejść do przyzwoitych wartości ale lutnik stwierdził, ze dalej jest to samo tyle, ze w tym egzemplarzu nieco w mniejszym stopniu. Nie były to w zasadzie wady które rzucały się w oczy a wychodziły dopiero przy próbie regulacji. A co do powrotu do pierwszego egzemplarza tonie wiem co się z nim stało bo zostawili go u tego lutnika ESP w Warszawie. Poza tym stwierdziłem, ze mam to w dupie i nie chce mieć nowego wiesła po rzeźbie.