No wiem, podałem takie przykłady. Fabryka czy korporacja to już ostatnia deska ratunku. Lepiej na początku, bez znajomości dostać się do jakiejś małej firmy, nabrać doświadczenia, znajomości... Bo jak pójdzie się bez przygotowania, doświadczenia i znajomości do wielkiej korporacji to zostaje się małym, najniżej usytuowanym trybikiem, zapierdalającym za kasę, która jest nieproporcjonalnie mała do wykonywanej pracy.
Chuja tam. W moim zawodzie idzie się do korpo często po to, żeby właśnie złapać kontakty, nabrać doświadczenia a potem wyciągnąć klientów i pójść na swoje. A płacą skurwysyny dobrze.