Wkurwia mnie, że nie umiem przekazywać myśli w sposób zwięzły i rzeczowy, nie umiem się streścić. Zwłaszcza jak piszę jakiś esej, to zawsze chcę za dużo powiedzieć patrząc na zagadnienie z każdej możliwej strony i jeszcze mam ciśnienie na udowodnianie każdego padającego stwierdzenia (nawet jeśli ono ma udowadniać inne padające stwierdzenie), przez co powstaje ta tzw. sraczka słowna, czy też "czernienie papieru" i później mam "rewrite" po 10x aż do skutku :/
Nienawidzę krótkich form. A jak mamy jebnąć esej semestralny na 10+ stron, to wtedy mam same 4+ i 5