To tata mi kiedyś opowiadał jak w NRD na czarnym rynku jako nieoficjalny handlowy język przyjął się ponoć polski i jak go jakiś turas w Berlinie zaczepił w stylu: "Kólegoo, handluujiiesz?"
(nie mam pojęcia, czy tak to rzeczywiście brzmiało, tylko z pamięci odtwarzam, co mnie tata mówił)