Spłacam kredyt na 45 metrowe mieszkanie w Warszawie, płacę podatki, dojeżdżam do pracy samochodem, więc wydaję na paliwo. Mógłbym jeździć rowerem, wynajmować pokój na Białołęce, jeść makaron z margaryną i odkładać 2k miesięcznie, ale nie mam na to ochoty.
A jak Ci się wydaje, że licząc tylko na siebie staniesz się niezależny od innych i od szczęścia, to jesteś w dużym błędzie.
E: A w ogóle to napisałem posta w reakcji na twój zacytowany przeze mnie wpis. Bardzo daleki jestem od stwierdzenia, że w Polsce jest zajebista sytuacja jeśli chodzi o pracę i edukację.
E2: A w ogóle to siedzę właśnie na SS w pracy i piszę jakieś pierdoły, a nikt mnie nie kontroluje. To jest właśnie kompromis pomiędzy zarobkami, a komfortem pracy.