To spróbuj osiągnąć to samo ze studiami dziennymi...
Jak ma się łeb na karku, to da się. Podziwiam jedną kumpelę z roku: studia dzienne, jedne z najlepszych średnich na wydziale, aktywność w kołach naukowych, wymiany międzynarodowe (za ocean!), stypendia, dodatkowe kursy prywatne i praktyki w tłumaczeniu prawdziwych publikacji - wszystko wskazuje na to, że kończąc studia będzie mogła pojechać do Brukseli jako tłumacz unijny, bo po prostu wypierdala w kosmos. Ale to wymaga nie tylko inteligencji i wiedzy, ale też samozaparcia, pracowitości, organizacji i pewnych konkretnych umiejętności. Fakt, że póki co wpierają ją rodzice, ale i tak kariera JUŻ jej się zapowiada zajebiście.
Sam też będąc na MA równolegle już napierdalam staż zawodowy jako nauczyciel. Nie jest to może wymarzona kariera, ani kokosów nie robię, ale już do nas docierają te zasady rynkowe, że człowiek wielokrotnie w życiu zmienia zatrudnienie, więc lepsze to, niż grzanie dupy, zawsze lepszy start po studiach