Vki, Explorery, SG, Thunder/Firebirdy są bardzo specyficznymi gitarami, nie każdemu odpowiada to że są niewyważone i bardzo przesuwają gryf na lewo. Co nie znaczy że są niewygodne - dla mnie na razie, spośród wszystkich kształtów na których grałem, ideałem niewygodnej gitary jest... superstrat

O ile w np. LesPaulu czy innym Cadillacu wkurza mnie słaby dostęp do wysokich progów, a w Tele brak jakichkolwiek fazowań korpusu pod rękę, o tyle supertsrta jest niewygodny sam w sobie - gryf bardzo przesunięty w prawo, górny róg wbija się w bok albo cycka

(zależy jak kto wysoko trzyma samą gitarę i czy podnosi gryf do pionu), żeby zagrać w wysokich pozycjach trzeba się "zgarbić", a na siedząco też wcale nie grało mi się super.
Oczywiście zaraz podniesie się lamento że jezdem gupi i siem nie znam, ale każdy ma po prostu inne preferencje.
Mnie i V (zarówno Gibsonowskie jak i pokroju Jacksona RR) były zaskakująco wygodne, Gibsonowska nawet bardziej ze względu na cieńszy korpus i niższą wagę. Explorer zaskoczył mnie jeszcze bardziej - niby wielka i kanciata, a bardzo przyjemnie się ją trzymało. Teraz od dłuższego czasu posiadam SG, i mimo że leci na głowkę jak pijana, nie zamieniłbym tego kształtu na inny. A jeżeli to chyba właśnie na klasyczne V, byle miała 24 progi (vide model gościa z Annihilatora jaki tłucze Epiphone).
Dlatego nie pytaj się innych, tylko bierz co pasuje
