No akurat trochę więcej tu wchodzi w grę, niż tylko feromony (o ile one rzeczywiście mają znaczenie - naukowcy się tutaj spierają), z bagażem doświadczeń na czele. Jeśli podasz lasce, która ci się podoba, do wypicia chemiczny eliksir miłości taki, jaki produkuje nasz mózg (te wszystkie dopaminy oksytocyny i w chuj innych), to masz marne szanse, że zakocha się w tobie - za to ogromne, że nagle rozogni się np. uczucie do jej byłego, lub co gorsza wytworzy się "taka" miłość do jej psa/kota
A co do gadania o upraszczaniu nas do czegoś no to aż nie chce mi się pisać dlaczego to nie dość, że sentymentalne, to jeszcze bzdurne...