Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1690303 razy)

Offline CmnD

  • Gaduła
  • Wiadomości: 392
No ale nie ma sensu komentować czyjejś hipokryzji i ignorancji. Jak ktoś jest kretynem i takie zachowania praktykuje, to tylko świadczy o tym, jak bardzo głupim i ślepym jest człowiekiem. Nigdy nie lubiłem rozmów na temat religii, bo zawsze każdy wyskakuje z własną racją i choć cel jest teoretycznie podobny, to po drodze wszyscy pozabijają się o pierdoły.

Ja najzwyczajniej w świecie nie wierzę w żadne nadprzyrodzone siły i inne wyimaginowane stworzenia, ale nie nazywam siebie ateistą. Te słowo straciło kompletnie powagę i teraz ateista = gimbus, który słucha metalu, opuszcza lekcje religii, bo wypisać sie nie może, bo będzie miał w domu bure, który na każdym kroku śmieje się z jakiejkolwiek religii, twierdząc, że osoby, które wierzą (cokolwiek by to nie było) dowodzą swojej głupocie i frajerstwu. Sam się przygotowuje do oficjalnego zrzeknięcia się wiary katolickiej, ale nie ze względu na jakąś modę, czy dlatego, że Nergal targa biblie. Po prostu nie czuje kompletnie przynależności do Kościoła i nie widze sensu w fikcyjnym uczestniczeniu w jego życiu. Jest się chyba na tyle dojrzałym człowiekiem, że czas podejmować konsekwencje swoich decyzji, więc na kościelny ślub, czy też chrzciny nie liczę, ale zarówno ja, jak i przyszła, czy też obecna partnerka życiowa będą musiały to zaakceptować.

Robi się textwall, ale mam wenę. Wybaczcie.

Podsumowując: Dymy o to, że ktoś jest "nieprawdziwym" ateistą, to tak jak bieganie za 12latką z koszulką Metalliki i śmianie się z niej, że przecież ona zna tylko St. Anger i Master of Puppets. My się wkurwimy, że pozerstwo, że schodzi na psy itd. a ona nawet nie zrozumie o co nam chodziło. Sytuacja analogiczna, do naszych polskich ateistów.
« Ostatnia zmiana: 06 Gru, 2012, 22:50:32 wysłana przez CmnD »