Z racji, że na torentach pojawiły się dvd ripy nadrobiłem mainstreamowe zaległości.
W sumie od najlepszego do najgorszego.
Avengers - fajnie się oglądało, takie odprężające, widowiskowe kino (chociaż myślałem, że będzie większy rozpierdziel)
Prometheus - trochę mi się dłużył ale w gruncie rzeczy na poziomie. Spodziewałem się czegoś lepszego. Utkwiła mi w pamięci kiepska muzyka.
Hunger Games - Film z tego roku a niektóre motywy (nowoczesne lokacje) wyglądają jak zrobione z 10-15 lat temu. Tak trochę kiczowato. Całkiem spoko ale denerwowały mnie takie zwolnienia typu 30-60 sek akcji i 5 minut zamuły.
A na TED-a sobie jeszcze poczekam.