Niedziu - ale powiem Tobie, że kiedyś trener zrobił nam dzień ćwiczenia z połową towaru. I zmordował nas okrutnie! Sztuką jest bowiem czuć i ćwiczyć tę tylko grupę mięśniową, do której odnosi się ćwiczenie. A najczęściej bierze się za duże towary i pracuje przy tym połowa ciała, albo lepiej.
Dla mnie ideałem pod względem siły i wytrzymałości był zawsze wujas, brat mamy: całe życie fizycznie, węzły gołych mięśni (wcale nie wielkich), a gały wyłaziły, co facet dźwigał. Wolę mieć sylwetkę indianina, niż szefa wikingów
.