Do wszystkich, których ten temat interesuje:
IMO, jak nie masz głowy do (zabrzmi trochę na wyrost i mało skromnie) "producenckiego" podejścia do brzmienia gitary, to nie ma się co bawić w cyfrowe symulacje.
Bo gdy grasz z lampy to Ciebie gówno obchodzi tak naprawdę co się dzieje z dźwiękiem w momencie jak go złapie mikrofon. Pałeczkę wtedy przejmuje Pan Realizator w studio, lub Pan Akustyk w przypadku sceny. I to on nakłada filtry, eq i inne gówna.
W przypadku cyfry, to wszystko zależy od Ciebie, Ty ustawiasz mikrofon, Ty musisz wiedzieć jaki efekt chcesz osiągnąć i czym. Jeśli nie wiesz na jakiej zasadzie się obrabia surowe ścieżki gitar i jak powinno się omikrofonowywać paczkę - zostań przy wzmaku analogowym.
Jest jeszcze mała i stale kurcząca się liczba osób takich jak ja, gdzie zwyczajnie lubię siedzieć cały dzień z moim SM57 i nagrywać pierdylion próbek, porównując je ze sobą, nagrywając prosty lampowy wzmak. I zajmować się całą "post otoczką" w bardziej tradycyjny sposób.
Choć przyznaję, że w takim przypadku Axe jest podstawowym narzędziem. Jak ma się fundusze.