Hu, ja zaczynam mistrzostwa dopiero jutro. Najpierw w miarę równy mecz, potem potycznka z nieprzewidywalnym zawodnikiem i szybki sparring z niewymagającym oponentem, ale okoliczności będą wbrew mnie, no i to mecz wyjazdowy. A potem jeszcze trzy inne potyczki, z czego jedna będzie właściwie powtórką z bitwy warszawskiej 1920. I będzie potrzeba równie wielkiego cudu, żeby wyjść zwycięzko