Ostatnio obejrzałem Shame.
Straszna padaka jak dla mnie. Tzn. dobrze nakręcony, przyzwoite ujęcia ale nużył mnie strasznie
Wcześniej obiły mi się o uszy recenzje/opinie na temat tego jak bardzo "bezwstydny" i bezpruderyjny jest film.
Ale widocznie to efekt reakcji na opinie amerykańskich krytyków, których zbyt wiele osób powtarza.
W Irreversible w ciągu 15-20 minut więcej jest seksu niż w Shame przez ok. 2 godziny.
Nie chodzi mi o ilość cycków czy czego innego (od tego można coś innego obejrzeć
) ale o to, że film wcale nie jest taki mocny, bezpośredni jak można usłyszeć
Są bardziej wyraziste produkcje w tej tematyce.