(okolica, gdzie mieszka Lothar, Lord, e moi)
Z sylkisowych textwalli i ogólnego offtopu to dla mnie najważniejsza wiadomość tygodnia na nadchodzący czas. Pytanie brzmiało: czy będę w stanie dotoczyć się pieszo w razie W...
ED:
Sylkis, kurwa, jak myślisz ile jest tu osób które czyta Twoje bloki tekstu? Bo ja do nich nie należę
Kto ma czytać, niech czyta, komu się nie chce, niech spierdala
Ja tylko wyrażam swoje myśli, a że za dużo myślę...
A, widzisz, sylkis - osiągasz efekt odwrotny do zamierzonego. Chcesz wyjść na erudytę, a w wychodzisz na maniaka
. Rzucam okiem na taki Twój wpis i nie czytam z tego nawet jednego słowa... Nie mówię, żeby zastosować indiańską wersję prawdziwego mężczyzny i przysłuchując się dyskusji tylko w milczeniu przekładać pytongiem żar w ognisku. Nie lubię przesady jako takiej. Spróbujmy, honey, there I fixed it!:
Jak dla mnie to taryfiarze są właśnie najbardziej nieprzewidywalni, potrafią zapierdalać chuj wie ile i nie wiadomo skąd z zaułka się wpierdolić i wymusić, po czym robić nagle zawracanie na podwójnych ciągłych i pasiastych polach i znowu się innym ni z dupy wpierdalać, nie wspominając o nie respektowaniu przepisów określających poruszanie się po pasach, rondach, skrzyżowaniach (w tym i świetlnych, a nawet kierunkowych!), czy chociażby korzystaniu z kierunkowskazów
.
Od kiedy weszły nowe przepisy dla rowerów akurat nie jeździłem samochodem, więc nie chcę się na ten temat więcej wypowiadać, ale na ile pamiętam wcześniej to rowerzyści to była tragedia - wpieprzanie się pod maskę że ledwo wykręci tak, aby na czołówkę nie trafić (o hamowaniu nie ma nawet mowy), czy też właśnie zerowa sygnalizacja zamiarów i ogólne chamstwo. Włącza się w to jeżdżenie między stojącymi samochodami i obijanie się o nie, wykręcanie lusterek (KURWA! to dopiero wytrąca z równowagi, jak taki chuj zaczepi o lusterko, bo się mu kurwa śpieszy i się przeciska, zamiast czekać! I trzeba na nowo je ustawiać).
No i jeżeli ktoś układa odseparowane drogi bez sensu, to nie działają. Tak jak wszystko inne, co zrobione bez sensu. Więc to nie jest argument. Po prostu należy to wszystko ogarniać z głową (tyle, że to kosztuje), a nie udawać, że się coś robi, a tak naprawdę tylko pierdoli się robotę (to za to już marnotrawstwo kasy). Jak robić infrastrukturę, to globalnie ją rozplanowywać (nawet, jeśli musi być realizowana po kawałku), a nie fragmentarycznie w najgorszy sposób zrealizowane nie pasujące do siebie nijak ciapki (nie wiem, jak to określić nawet).
Co do estakad dla samochodów, trakcji tramwajowych (lub w ogóle dla kolejek) na podwyższeniu, tudzież podziemnie - IMO bdb pomysł. Tylko byleby to było rozwiązane z głową właśnie. I właśnie dla pieszych tam, gdzie w Sznie jest tych niewiele kładek, tam imo te przejścia są jednymi z niewielu, które własnie działają jak należy. Fakt, trzeba kurwa zapierdalać po schodach, no ale sory, przynajmniej ruch płynny i przede wszystkim BEZPIECZNY. O przejściu podziemnym wiem tylko jednym u nas i jest to prowizorka, nie przejście, bo i tak jest połączone z pasami - ale zakładam, że prawidłowe przejścia podziemne działają równie dobrze, co kładki. Niedługo się w praktyce przekonam, bo pomiędzy domem mojej dziewczyny i jedną tam szkołą (chyba podstawową) właśnie robią takie przejście i zapowiada się na naprawdę mądre rozwiązanie.