Nikt nie jest lepszy, czy ważniejszy - to jest pewne. Twierdzenie inaczej (tudzież przejawianie tego czynami) jest skurwysyństwem.
Ale idąc dalej niektórzy z kolei popełniają błąd w gadaniu o "równości". Ludzie nie są równi, nie są, nie byli, nie będą - podobnie jak i każda inne formy życia na ziemi. Każdy ma swój indywidualny, niepowtarzalny zestaw cech i niektórzy są wyżsi, inni mają zielone oczy, inni są lepiej zbudowani, inni lepiej grają w piłkę, inni śpiewają, inni rozpiedalają fizykę kwantową i jeszcze inni potrafią wypierdywać melodyjki dłońmi. I to w różnych kombinacjach wszystko. Nie ma dwóch takich samych osób, nawet bliźniaki jednojajowe będąc genetycznymi klonami posiadają osobne zestawy doświadczeń i różne osobowości.
Jedni posiadają pewne cechy, pozwalające im na lepszy byt i przetrwanie w rzeczywistości, w której się znajdują, inni nie (co nie czyni tych pierwszych lepszymi, a drugich gorszymi, czy coś - każdy jest na równi ważny). Do tego jeszcze dochodzi ślepy traf, komu jakie położenie w społeczeństwie się trafiło. Jedni mają z przyczyn zewnętrznych bardziej pod górkę, inni mniej. Taki los, nie jesteś tak naprawdę w żaden sposób winny, że tobie jest lepiej, niż innym - o ile bezpośrednio im nie szkodziłeś z premedytacją, choć i tutaj dochodzi element walki o przetrwanie - mogłeś nie mieć REALNEGO wyboru (bo nie chodzi przecież o to, aby być frajerem i się za innych biczować, takie podejście jest chore wbrew tym, co takie postawy gloryfikują).
Pozostaje ci jedynie realistyczna, racjonalna i rozsądna ocena, czy jesteś skurwysynem wobec innych i ich wyzyskujesz, czy po prostu życie ci się lepiej potoczyło i tyle. Jeśli to drugie, to IMO nie masz powodów do moralniaków, czy tam poczucia winy itp - bo wtedy jedynie sam sobie niepotrzebnie szkodzisz, niesłusznie wzburzasz swój spokój. Co najwyżej możesz iść drogą, o której wspomniał Wujaszek Bat, w celu odzyskania spokoju sumienia - bo tak naprawdę co możesz więcej bez robienia z siebie Prometeusza?