Ilu z Was kupiło płytę bez wcześniejszego jej przesłuchania w necie? Nikt przecież nie wyda 50zł w ciemno, chyba że faktycznie uważa się za fana. Kupuję płyty i jedyną pozycją jaką kupiłem bez wcześniejszego ściągnięcia z internetu i przesłuchania był Evangelion Behemotha i to też nie do końca, bo oglądałem "raporty ze studia" na YT i wiedziałem czego można się spodziewać.