To lekko podbiję - oboje naszych dzieci nie ma chrztu - i tylko same kiedyś zdecydują, czy chcą. Nie jesteśmy już kato, więc ich wymysł chrzczenia dzieci, jak i celibat i inne takie, nie mające nic wspólnego z wiarą, tylko pieniędzmi - nas już nie obejmują, czy raczej: nie ruszają. Babcia oczywiście wyraziła silne zaniepokojenie, ale na razie jedna sesja tłumaczeń wystarczyła. Młoda nie chodzi na religię, nie miała komunii i jeszcze przez te 7 lat ani razu się nie skarżyła, żeby od dzieciorów spotkało ją, w sumie cokolwiek, z tego tytułu.
A skoro mamy 7mld ludzia, to statystycznie wszystkie kombinacje mówię-a robię są wyczerpane. Są uczynne dziwki i zepsuci zwykli obywatele.