Nie wiem jaki jest sens wydłużania sustainu na pustych strunach, które przecież i tak w cholerę długo wybrzmiewają a w dodatku najłatwiej na nich sprzęgnąć wzmaka i cisnąć dźwięk przez minutę albo i dłużej. A przecież wpływ siodełka na dalsze pozycje jest bardzo mały. No chyba, że siodełko jest cholernie ciężkie, wtedy może działać jak fatfinger czy inne tego typu gówno. No ale taki mały kilkugramowy pierdolniczek... To tak jakby doszukiwać się różnic w brzmieniu pustych strun przy zastosowaniu belek dociskowych lub drzewek z różnych stopów... Mi tam bardziej przydaje się jasny ostry i wyraźny atak z pustych strun niż te kolejne kilka sekund sustainu i pokłady dołu. To jest właśnie to, co napędza drajwa i wytwarza piękne dżdżdż a czego niestety brakuje wielu gitarom. Dołu w sygnale z gitary i tak zawsze jest za dużo. Dlatego niemal wszystkie wzmaki gitarowe już na wejściu odfiltrowują w mniejszym lub większym stopniu nadmiar mułu.