Trzeba nie kontemplować jaki to problem straszny (bo to nie pomoże), tylko skonfrontowac go (choćby metaforycznie, na płaszczyźnie emocjonalnej) i się z tym pogodzić - wyjebać, oraz działać dalej. A jeśli się jeszcze nie ma sił na konfrontację, to odwlec to poprzez ucieczkę w coś, ale coś pożytecznego (działać! szykować sobie grunt pod nogami, uspokoić się u urosnąć w siłę!), a nie chlanie, które tylko pogrąża. Tylko czas na konfrontację tak czy siak przyjdzie, a im szybciej, tym lepiej.