Indeed.
Ale tak w sumie miałem tylko 12h zwątpienia w Luśkę, tuż po sprzedaży LP, kiedy usłyszałem go pod palcami dobrego gitarula, a tego samego wieczoru oznajmił, że zajebisty, i cały koncert na nim zagrał. A ja byłem wtedy przestawiony na myślenie gibsonowskie, nie fenderowskie. Ale ostatnio to lofffciam lusię jak żadnej kobiety jeszcze nie loffciałem