Wkurwia mnie jeszcze 14-15 godzinny dzień pracy, a dokładnie związane z tym narastające zmęczenie. Mam na myśli pracę plus robienie samemu wszystkiego w domu. Gdybym był sam, to na obiad odpalałbym browara albo maczał zimną parówkę w słoiku z majonezem - ale tak się nie da przy dwójce dzieciaków... Młody jest kochany, ale i potwornie absorbujący.