Autor Wątek: Drogie Bravo - czyli co śmieszy do łez!...  (Przeczytany 255023 razy)

bandit112

  • Gość
Znalazłem to na jakimś forum. Jebałem momentami ze śmiechu do monitora :D


Jak wielu młodych ludzi poszedłem w październiku dumnie na studia. Fobia społeczna mocno, ale jakoś dawałem radę się socjalizować, na szczęście ludzie okazali się OK, i nie było "użyrafa" ani wyśmiewania. Wpadła mi w oko jedna laska no i tak gadaliśmy sobie czasem, uśmiechy, zaśmieszkowałem do niej czasem, pomyślałem "aha jestem na dobrej drodze do tego sławnego wygrywu". Trochę strachałem że coś zjebie, no ale życie toczy się dalej. Pewnego razu zaprosiłem ją na kawę no i ku mojemu zdziwieniu zgodziła się, więc byłem cały radosny i wogóle, wiecie jak to jest. Poszliśmy do kawiarni no i świetnie wszystko wyszło, dobrze nam się gadało, ale nadeszła pora zakończenia spotkania. No i ona mówi do mnie "ej słuchaj, może wpadniesz do mnie na stancję? Mieszkam tu niedaleko, a moja współlokatorka miała dzisiaj przygotować coś do jedzenia, chodź zjesz z nami." No i hardo zgodziłem się, chociaż trochę się bałem, jedna karyna to jeszcze, ale dilować z dwoma w jednym mieszkaniu to już trochę strach, fobia społeczna sie uaktywnia, można wyjść na jełopa. No ale poszedłem z nią. W tym miejscu poczułem, że muszę koniecznie iść zrobić kupe, ale powstrzymałem się, byle czynność fizjologiczna nie mogła przerwać mojego dążenia do wygrywu. Zaszliśmy do jej mieszkania, druga karyna podała obiad (zajebista chińszczyzna), zjadłem ze smakiem i nawet udało mi się nie narobić obciachu. No ale chińszczyzna wywołała nagle jakieś niespodziewane sensacje w moim żołądku, nagle TAK STRASZNIE zachciało mi się srać, że nie było żadnej możliwości abym zdążył wrócić do domu (mieszkam parenaście km, od uczelni, dojeżdżam). Zerwałem się i powiedziawszy coś przepraszającego pobiegłem do kibla. I tutaj zaczyna się koszmar... Kiedy zdjąłem gacie uświadomiłem sobie, że moja knaga stoi na baczność (widocznie to efekt przebywania z dwoma karynami na raz) a jednocześnie chce mi się strasznie sikać. Kurwa, znacie to uczucie, sranie i sikanie na raz, no ja jebe. Sytuacja jak w tej antycznej greckiej tragedii, nierozwiązywalny konflikt kurwa! Sranie+sikanie+stojąca pała. Podszedłem do sedesu i spróbowałem nagiąć moją twardą pałe w dół, żeby oddać mocz i nie obsikać wszystkiego w koło, ale nagle moje mięśnie odbytu rozluźniły się i rzadka sraka zaczęła powoli się wydostawać na zewnątrz. Próbowałem zatrzymać strumień moczu i szybko siąść na sedes ale wiecie jak to jest, nie da się zacisnąć cewki moczowej kiedy już lecą szczochy. Szybko opadłem na sedes i oddałem kał ale jednocześnie piękny strumień moczu po paraboli wystrzelił przede mnie. To byłoby pół biedy, w końcu siki mógłbym wytrzeć, ale ujrzałem nagle wannę i nie wiem co mi strzeliło do głowy, szybko wstałem i skoczyłem do tej wanny. Pomyślałem że to świetny pomysł, mogę oddać srake i mocz jednocześnie i rozwiązać ten straszy problem. Nawet nie jesteście uświadomić sobie mojej ulgi, kiedy udało mi się załatwić obie "sprawy" i nie zasyfić łazienki. Ale moja radość była przedwczesna ;_; . Kiedy spróbowałem spłukać prysznicem rzadkie gówno z wanny okazało się, że większe fragmenty gówna nie chcą się rozpuścić i przejść przez kratkę odpływową. I wtedy karyna zapukała do drzwi i zapytała:
- hej, co ty tam robisz tak długo, słyszę wode?
- hehe, biorę prysznic - odpowiedziałem spanikowany, próbując obrócić to w żart
- Coo? Po cholerę? Co ty myślisz, że będziemy uprawiać seks czy co?
Zgłupiałem i odparłem tylko "no tak, hehe".
Ona się wkurzyła i powiedziała "dobra weź wogóle wyjdź stąd, koniec żartów" a ja na to "spokojnie, zaraz, jeszcze nie skończyłem, przepraszam".
W tym momencie gorąca woda w kontakcie z moją sraką zaczęła wydzielać koszmarne wyziewy, smród był po prostu piekielnie zjadliwy i wwiercający się w nozdrza. Ona musiała wyczuć to przez drzwi i zapytała:
- co tu tak straszniee jebie? co ty tam wyrabiasz człowieku?
- nie proszę, daj mi jeszcze chwilę - zaszlochałem
- koniec żartów, wchodzę
Błagałem już prawie płacząc by tego nie robiła, ale ona straciła cierpliwość i otworzyła drzwi (biedackie zamknięcia w łazienkach w blokach, można je paznokciem odkręcić od zewnątrz). Weszła... i zamarła z przerażenia widząc mnie z obsraną dupą w jej wannie i uderzona siłą powalającego smrodu z mojej dupy. Dodatkowo cała podłoga była zasikana. Zakryła tylko usta ręką i zdołała wykrztusić "co, coo... co się stało". Czy trzęśliście się kiedyś z czystego przerażenia a może wstydu? Ja tak, byłem cały roztrzęsiony zaistniałą sytuacją, to był straszliwy koszmar, który nie miał prawa wydarzyć się naprawdę. Ale to była prawda. Przepraszałem z całych sił, a ona tylko powiedziała "posprzątaj cały ten syf i znikaj stąd". Umyłem się, spłukałem resztę gówna, wytarłem podłogę oraz wannę papierem toaletowym, jeszcze złapałem z półki pierwszy z brzegu dezodorant i próbowałem odświeżyć powietrze. No i kurwa oczywiście sytuacja MUSIAŁA się jeszcze pogorszyć. Duża ilość papieru toaletowego z gównem nie dała się spuścić w kiblu, zatkało sie wszystko i woda z kawałkami rozpuszczonego gówna zaczęła sie przelewać przez krawędź muszli na podłogę. Wtedy już po prostu się rozpłakałem i ręce mi opadły ;_; . Wyszedłem w końcu z łazienki i ujrzałem moją karynę siedzącą na krześle i płaczącą, a ta druga ją pocieszała. Chciałem powiedzieć, że kibel się zapchał ale ona nawet nie spojrzała na mnie i kazała mi wypierdalać z mieszkania. Wybiegłem stamtąd całkiem załamany.
To jest chyba największy przegryw życia jaki tylko mógł się wydarzyć w CAŁEJ CHOLERNEJ HISTORII ŚWIATA. Czy ktokolwiek narobił sobie kiedykolwiek większego wstydu? W środę wracam na uczelnię po wszystkich świętych i myślę co będzie. Czy dwie karyny powiedziały komuś o mojej kompromitacji? Czy uda mi się ją przeprosić? Noż kurwa, nie zrobiłem przecież tego specjalnie, musi mi sie udać jakoś to wytłumaczyć. Ciekawe czy będzie wogóle chciała ze mną gadać po takiej kopromitancji ;_; .