Ja mam BMW i nie czuję się dresiarsko. Dresem się jest poprzez swoje zachowanie, nie przez to, czym się jeździ. Co prawda pruję sobie czasem słuchając głośno muzyki, ale nieco różniącej się od bumcyków i gangsta rapu. Mimo wszystko i tak najprzyjemniej to mi się nim jeździ po cichu i spokojnie. Może dlatego, że wyjący most Dziada wymuszał na mnie podgłaśnianie muzyki, tutaj tego nie mam.