A ja to rozumiem doskonale. Też mnie wkurwiają studenci dzienni marudzacy jak to strasznie im ciężko, bo musza jeździć na uczelnię, jak to straszne zycie bo rodzice kasy nie dają, ale na fajki i chlanie zawsze jest. Zreszta nawet w rodzinie mam podobnie. Brat żony w moim wieku, student dzienny, trochę pracuje, kasę ma tylko dla siebie, dostaje żarcie, na paliwo (samochód też dostał) i na mieszkanie i jeszcze marudzi bo musi na uczelnie jechać. Tymczasem żona, młodsza o 2 lata nie dostaje nic, obydwoje pracujemy i studiujemy zaocznie i jakos musimy spłacać jeszcze hipotekę. Mnie po prostu martwi jak ludzie, którzy sa już teoretycznie dorośli mają wejść w dorosły świat, skoro w wieku 24 lat są przyssani do cycka matki i mniej samodzielni niż wspólczesny czterolatek