Kurdę, w tym roku minęło mie posiadanie prawa jazdy przez pół życia. I to był początek końca (intensywnej) kariery rowerowej. Były regularne akcje typu jedziemy łącznie 70km, żeby pozjeżdżać z Góry Rowokół - downhill na szosówce!
. Bardzo chętnie tu zaglądam, zerkam na maszyny i w końcu czas udać się do piwnicy. Tym bardziej, że od Żony w prezencie dostałem nówkę 2 sezony temu, a ze łzami pożegnałem własnoręcznie złożoną szprycha po szprysze wspomnianą szosówkę. Szymonio już zaczyna śmigać na rowerku, ja na razie śmigam za nim, pchając cały układ własnymi nogami
. Obiecuję Wam w weekend pośmigać!
nikt - mnie też rozjebawszy ten rower!