a ja mam wrazenie, ze im bardziej sie zglebiasz w muze (czy to ogolnie, czy jakis konkretny gatunek), to sinusoidalnie: wszystko brzmi albo tak samo, albo nic nie ma ze soba nic wspolnego; i tak na zmiane w miare poznawanej kolejnej muzy stopniowo odczucia przechodza ze skrajnosci w skrajnosc co jakis czas. To wszystko jest w chuj subiektywne, czasem bardziej rzucaja ci sie w oczy schematy, a czasem ten picny klak roznicy zdaje sie byc rewolucja... Wujas najwyrazniej jest na etapie rzygania podobienstwami