Mnie wkurwiają moje żałosne próby zmasterowania czegokolwiek w taki sposób, by brzmiało chociaż trochę znośnie...
Nawet teraz, po dosłownie kilkunastu godzinach walki coś się musiało spierdolić... Na szczęście tym razem nie chodzi tu o automat z którym wojowałem dwa dni (żeby w miksie zarówno stopa, jak i blachy były słyszane zza piaszczystej, chujowo brzmiącej gitary ) lecz właśnie o ścieżki gitar - ale te są na tyle krzywo nagrane że i tak będę musiał je w poniedziałek poprawić...
Omlecie... to nie do nagrywania, tylko do ćwiczenia się weź...