"King's Speech", czyli "Jak zostać królem". Jeśli Colin Firth nie dostanie za to oskara, to tylko dlatego, że w akademii zasiadają prawicowo-murzyńsko-żydosko-katolicko-feministyczne pedały.
A właśnie jestem w połowie wspomnianego przez Tolka "Stranger Than Fiction" i na razie podoba mi się bardzo-bardzo.
King's Speech obejrzałem dwa razy, najpierw wieczorem a potem jeszcze z rana następnego dnia. Bardzo fajnie się ten film oglądało, wciągający i ma taką przyjemną atmosferę.