Wkurwia mnie, ale tylko trochę, że teoretycznie powinienem zakuwać do matury dwa najprostsze przedmioty, czyt. polski i angielski, który już właściwie umiem ( CAE w czerwcu piszę
) tylko po to, żeby przez następne 11 semestrów uczyć się fińskiego, a nawet tego mi się nie chce i nawet tego nie mogę. Raz w życiu się zmusić do nauki. Kurwa, wiosło jest silniejsze