Oglądam sobie Mirrors. I o ile film ogólnie jest całkiem zabawny, to kurde efekty miejscami są tak plastikowe i gumowe, że po prostu nie wiem czy śmieć się mam czy płakać...
oglądałem jakoś tydzień temu, nuuudne jak ja pierdole to było, a finałowa scena walki (i cały ten motyw) to w ogóle była mega poracha, i wizualnie, i fabularnie. plus za zakończenie, które było najciekawszym elementem filmu (choć i tak zerżnięte z Silent Hilla tudzież Sierocińca (a ci drudzy zerżnęli z pierwszego
))