Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1678742 razy)

Offline maarioo

  • Pr0
  • Wiadomości: 659
A debeściakiem była Castlevania: Symphony Of The Night. Nawet sobie ostatnio ściągnąłem emulator PSXa i przeszedłem

ba! geniuszem było 200% gry w grze :D
na emu to teraz męczę Vagrant Story, które nie dokończyłem za psx'a i Silent Bomber - szkoda, że ta gra przeszła bokiem tak cicho, bo pomysł twórcy mieli świetny...

a co do save'ów - chyba nie powiecie, że jak ich nie było, to było lepiej, bo bardziej hardcore'owo? :)
mnie tam w takim np. diablo na psx'a wkurwiało to, że save gry ważył jakieś 13 z 15 możliwych bloków na karcie pamięci, a miałem tylko takie dwie 1mb :D wtedy pamiętam, że historię przechodziłem w dzień-dwa ( konsola zostawiona na noc ), a zapisywałem tylko postać, której to save zajmował właściwy 1 blok, jak w większości innych gierek. albo co to było, jak się nie miało z początku nawet kasy na żadną memorkę - konsola potrafiła nawet 5 dób chodzić bez przerwy :)
HDki to jednak genialna sprawa :)

River Raid - kumacie to?

choć to nie moje czasy, to dziwnym trafem za dzieciaka miałem i atarynkę, to i River Raid się męczyło :)
chociaż to po połowie z jungle-czymś-tam ( co się po lianach skakało nad bagienkami :D ).
« Ostatnia zmiana: 20 Paź, 2010, 14:19:45 wysłana przez maarioo »