Uff ulżyło chociaż jeden kompan.
(za chwilę się okaże, że i tak większość zerka, a się nie przyznaje)
Fajne, bo nie ma serialowej słodkości i happy endów: a to komuś jajko wytną, a to żona z dzieckiem zostawi męża (za jego przewinienia). A i nie jest przegięte w stronę nieustających dramatów. Mecwaldowski rulezz!