Mnie cieszy jak sprawdzę jakąś kapelę, którą wcześniej z jakiegoś powodu ominąłem albo zapomniałem o niej i dopada mnie szok, że jakie to zajebiste. Szczególnie mnie to ucieszyło dzisiaj, bo przedwczoraj jak słuchałem nowego DT to myślałem że się zerzygam z nudów. Ten niesmak został dzisiaj starty jak krew z podłogi knajpy w Desperado.