Miałem założyć temat wczoraj, żeby było jeszcze +1 magii prima aprilisowej, ale zawsze uważam, że na troszki pośmiacia zawsze jest czas.
Otóż jest na naszej planecie ziom - nazwijmy go, załóżmy, Kszyś, albo Szyś. Kszyś ma około 190cm, jak jest w formie to waży koło 120kg. Oczywiście sympatycznego tłuszczyku. Szyś jest generalnie zajebistym ziomem. Dzięki niemu u nas w pracy (ups! wygadałem się
) jest zawsze głośno i wesoło. Wystarczy wyobrazić sobie tego tubalne "ha ha ha" w okolicach 120dB - i wszystko jasne
Zapytany: "Co tam, Szyś, u Ciebie?" odpowiada niezmiennie - "u mnie jak zwykle - po amerykańsku!" Taki typ! Jak kiedyś wyciągnie kopytka - świat będzie parę procent smutniejszy!
Postanowiłem więc, że perełki, które Kszyś generuje - całkiem spontanicznie i "od ręki" - nie mogą tak sobie ulatywać w przestrzeń! I mój niecny plan polegał na tym, że zacząłem je potajemnie spisywać. I akurat zacząłem proceder 1 kwietnia 2009 roku! Po 8 miesiącach (tak, taki potrafię być chuj!
) uzbierało się co nieco. Kszyś - i cała nasza reszta - była troszki zdziwiona, że tu sobie tak po cichutku knysałem te powiedzonka, ale brechaliśmy się serdecznie! Pomyślałem - a i Wam nie szczędzę Szysiowych fristajli!
Uwaga!Lista zawiera
tylko te powiedzonka, które wzbudziły ogólny total brech. Pomniejszych nie liczę
Absolutna klasyka:
Kiero(wnik) - Jak idzie produkcja na maszynie 104?
Szyś – Jak kurwie w deszcz!
(Szyś śpiewa) Łolaboga nie wytsymom – wsystkie majom, a jo ni mom.
(do cnotliwej koleżanki z biura) Rybko - lepiej dać chłopakom, jak robakom, he he he!
- Sorki – Corky!
(Szyś wybiera nr i do słuchawki) Pan dzwoni!
(koniec dnia pracy, Kszyś śpiewa): widzę koniec, widzę koniec, jak wciągnę brzuuuch, he he he!
(Szyś śpiewa) Yesterday, sama nie żryj, dziecku dej...
(Szyś wspomina:) Aaa, była kiedyś moda na body u kobitek! Tylko zatrzaski klak-klak i już się miś dobierał do miodku
(Kszyś do słuchawki) Jak, kto to dzwoni?! Twój pałkopodajec!
- Mój ty chłopcze-płaskostopcze...
(Kszyś znów śpiewa) -W środę, w środę złapię cię za brodęęęę
Koleżanka do Kszysia: to zamówienie niestety wisi
Kszyś: ale jak weźmiesz je w swoje ręce, to na pewno od razu się ruszy
- Idę z Agusią... ruszać kusią
Pikalafou!
(że niby elegancko)
To jest puste jak dupa anioła!
(Kszyś się nakręca, widząc fakturę za wydatki służbowe) Za 1500 to bym miał polerowanie pałki do białej kości!
Przez tydzień!!
I to przez dwie laski!!!
I jeszcze trzecia by mi dupą ruszała!!!! He he he!
(słychać głośne kroki) Koleżanka: - idzie wielka stopa. Kszyś: - wielka stopa, mały klejnot!
Kolega, załamany robotą – ja się chyba powieszę!
Kszyś – chcesz linkę?...
Widziałeś kolesia? Od razu widać, że mu wali z ryja Adamkiem
(miejscowy discopolowy lokal dla wieśniaków)
(Kszyś śpiewa koleżance, tak, żeby niby nie słyszała
) Zrobimy Ci perewkę, narysujemy na pierożku brewkę...
Kolega – nie przeklinaj Krzyś, tu są dzieci!
Kszyś – chyba do zrobienia, he he he!
Najpierw ślub, a potem: dup!
Agnieszka, nie spinaj się, chodź do nas, rozepnij się!
- Kryzys to ja mam ogólnie w dupie.
- A czym to się objawia?
- Pełen luz!
- Laska nietykana jest jak znaczek bez zagiętych rożków (!)
- Jestem młody duchem i ciałem – zawsze tak chciałem, he he he!
- ...ona już niejedno w życiu widziała i połknęła
- jak z piz..y resor...
(Szysiowa klasyka) - spoko luz, pełna wygina!
- A ona to ani do dymania, ani do pokazania!...
- Alfonso de Rogacco zajechał Mirafiori...
(Kolega) – zobacz jak dziewczyna fajnie schudła!
(Kszyś) – fakt, bo ostatnio to jej nieźle urosła zakrystia
(do Asi) - Dżoana, przyjdziesz do Arka na parapetówę, załatwimy Ci coś do przyjarania... i dwie tabletki gwałtu
- jebnę w ryja, to mu się szyja pozawija...
- ja w sobotę będę pijany... Obiecuję!!!
- Dziewczę lekko zalatuje Korabiem
(pomorska przetwórnia ryb)
(do kolegi w pomarańczowych sztruksach) - Nie stój jak pawian przy porodzie! Wypinasz tą pomarańczową dupę - i ludzi zachęcasz
Kolega po cichu: - Mam zgagę po jogurcie...
wujo Bat: - Po ogórkach??
Kszyś: - Po ogórze!!!
(Kszyś śpiewa) – O, my darling! O, my darling! O, k..., he he he!
(Kszyś śpiewa) – Weekend już bliskooo, złapię żonę za....
(Kszyś śpiewa) – Wąsem ruchał, brodą ruchał, ale jej nie udobruchał!
(Kszyś śpiewa) - Poruchamy, poruchamy, jak się do łóżka dopchamy...
- ...jebany wydzwania do mnie po pięć razy dziennie - co on, k..., kolegów szuka? Kup se psa, k... mać!
- iiiiihaaaa! I się bidulka na koniku wyświechtała!...
Podsumowanie większej dyskusji:
(wujo Bat) - ...bo dziewczyny lubią brąz!
(Szyś, z zabójczym błyskiem w oku) – tak zwane faworki! he, he, he!!!
- człowieku, na chuj - to Ty się okopać możesz, he he he!
- i chuj Ci w toranagę, he he he!!!
Mała Edycja...Kolega do koleżanki, która wróciła po tygodniowym urlopie:
- Ależ naprawdę bardzo się za Tobą stęskniłem. Tak od środy musiałem już wąchać Twoje krzesło