Witam, to że ktoś jest elektronikiem i zajmuje się sprzętem gitarowym nie koniecznie musi świadczyć o jego znajomości tematu w wielu innych aspektach, które interesują gitarzystów. Żeby nie być gołosłownym: zawiozłem, dobrych kilka lat temu, swojego marshalla Silver Jubilee 2555 (100W) na wymianę lamp mocy do dość znanego fachowca Warszawskiego, który jednocześnie ma swoje forum i stronę w sieci (z grzeczności nie napiszę) być może nawet udziela się tutaj. Przywiozłem swoje lampy, które zakupiłem gdzie indziej i za to od razu dostałem zjebkę:) (powiedzmy, że to jeszcze rozumiem). Po czym przystąpiono do wymiany, wzmacniacz podpięto do kolumny znanej parametrami tylko właścicielowi (to też luz - jeśli jest tak jak twierdzi i kolumna pasowała do wzmaka). Bias był ustawiony wg pomiarów na multimetrze (też spoko jeśli ktoś się zna i jest elektronikiem, umie wszystko wyliczyć itd.). Następnie bez pytania Pan wyjął lampy preampu i zaczął je mierzyć, zapomniał tylko poinformować, że przy końcowym podliczeniu pomiar każdej będzie kosztował chyba 10-15zł jeśli dobrze pamiętam, o EL34 już nie wspominam. Po tych wszystkich operacjach Pan przystąpił do oględzin ogólnych wzmacniacza i stwierdził, że jest to dość spory badziew a już na pewno nie prawdziwy wzmacniacz gitarowy. Zaproponował i tu uwaga: wymianę kondensatorów na USA (to mogę zrozumieć - choć te co siedzą działają prawidłowo), następnie wymianę wszystkich części wpływających na moc wzmacniacza i przerobienie go na 500W wzmacniacz, który dopiero wtedy będzie godzien być podpinany pod gitarę i nazywany gitarowym (oczywiście znałem ten wzmak, widziałem co to jest dlatego wychodziłem z zakładu osłupiały).
Za bias i pomiary lamp zapłaciłem chyba 130 lub 150zł. + lampa na preamp, która wg Pana miała być genialna, mocno gainowa i cudo ogólnie (chodzi o Ei Jugosławia chyba, oczywiście na preamp). Lampy nie używam bo moim zdaniem i słuchem gra nie tak jak mi pasuje (+ 50zł).
Tak więc z własnego doświadczenia, uważam, że dobrze, że nie ma takiej rozdzielności, że gitarowcy kupują wzmaki a elektronicy się nimi zajmują bez wtrącania się tych pierwszych w pracę drugich. Od tamtej pory boję się takich elektroników:). Człowiek uczy się na błędach, takiego już na pewno nie popełnię.
Powyższe jest tylko moją opinią z doświadczenia jakie przeżyłem i mam nadzieje, już nie przeżyć:)
P.s To był mój pierwszy wzmak lampowy dlatego chciałem zapewnić mu najlepszą opiekę u doświadczonego i cenionego fachowca od lamp. Jak się okazało fachowiec od lamp to nie to samo co fachowiec od wzmacniaczy lampowych w moim przekonaniu.